czwartek, 25 września 2014

Alfabet bolących nóg cz.II

G
Góry - Do tej pory dane mi było pobiegać po szlakach Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, Sądeckiego, Gorcach i Sudetach Wschodnich. Przez większość życia góry były dla mnie tworem paskudnym, zbędnym elementem krajobrazu, miejscem do odwiedzenia za pomocą samochodu, względnie kolejki linowej. Życie lubiące drwić z naszych planów i  upodobań postanowiło związać mnie zawodowo z górami posyłając mnie na wysokość średnio 1000 m n.p.m. co najmniej 2x dziennie. Nie autem lub kolejką. Na butach lub zimą - na śnieżnych rakietach. NI-NA-WI-DZI-ŁEM wtedy gór, potu lejącego się strumieniami (szczególnie zimą), skróconego, rwanego oddechu. Po latach znienawidzone elementy stały się obiektem westchnień, tęsknoty, oazą gdzie można odzyskać równowagę i poczuć wolność.  Skąd ta zmiana? Nie wiem. Wiem natomiast, że codzienna gonitwa, hałas, smród i reszta cywilizacyjnych "zdobyczy" potrzebuje przeciwwagi, a góry są jej bardzo dobrym przykładem.
H
H - Halluksy. Koślawy paluch, płaskostopie poprzeczne. Dzieci okresu socjalizmu miały z tym zjawiskiem większą styczność niż obecnie. Da się z tym żyć, nawet da się biegać, ale trzeba zwracać uwagę na buty. Czasem wymarzony model Adidasa (wąskie buty) trzeba będzie "niestety" zamienić na szersze Asicsy. Minusem posiadania halluksów jest to, że czasem bolą. Czasem bez powodu, a czasem po półmaratonie. Są podatne na odparzenia, odciski i otarcia. Wyglądają niefajnie i trochę trwa zanim się przyzwyczają do nowego rodzaju aktywności jaką jest bieganie. Jak powiedział mi fizjoterapeuta stawiający mnie na nogi w razie "W", nie stanowią one przeszkody w bieganiu tak w ogóle. Z drugiej strony spotkałem opinie, że halluksy i bieganie wzajemnie się wykluczają.
I
Istria - A tak! Mają tam imprezę biegową gdzie do wyboru są trasy :100 mil, 110 km i 65 km. Bieganie w Chorwacji, z widokiem na Adriatyk to coś pięknego. Bieg można rozpocząć z poziomu morza lub poniżej,  a potem wbiegać  pod górę by w pewnym momencie nie móc oprzeć się potrzebie zatrzymania i gapienia się na morze, poszarpane wybrzeże i chłonąć to niesamowite morskie powietrze. Jest to impreza z mojej listy biegów "do zaliczenia".
filmik_bieg_ultra_ISTRIA
J
Jedzenie - mam na myśli czasownik określający tą czynność podczas biegu. Niby prosta sprawa, ale mająca ogromny wpływ na czas, fizjologię, dostarczaną energię. Półmaraton lub maraton uliczny raczy nas bananami, czekoladą, etc. W górach będąc zdanym raczej na siebie mamy do dyspozycji zawartość swojego plecaka. Batony i żele głównie. Warto je przetestować na treningach. Eksperyment na zawodach może skończyć się efektownym pawiem lub biegunką. Sporą niespodziankę sprawiła mi niedawno mieszanka batonów, żeli i izotonika. Cały dzień na takiej mieszance zmasakrował mi żołądek (i nie tylko) w sposób co najmniej niespodziewany. Osobną sprawą jest ogromna ilość kalorii tracona podczas biegu i zwierzęcy głód, a z drugiej strony ograniczone zdolności organizmu do przyswajania jedzenia w warunkach dużego wysiłku fizycznego.
K
Kontuzje - zmora. Z jednymi można sobie poradzić oklejając się taśmami, z innymi poradzi sobie szybko fizjoterapeuta, a inne trzeba odczekać, wyleczyć. Żartów nie ma. Kontuzja przywodziciela "kosztowała mnie 2 miesiące Nordic Walking zamiast biegania". Kontuzja czworogłowego kosztowała mnie kila wizyt u fizjoterapeuty. Skąd się biorą ? Z braku rozgrzewki, zbyt "entuzjastycznego" podejścia do biegania jako początkujący, braku ćwiczeń ogólnorozwojowych w planie treningowym oraz z braku ćwiczeń rozciągających.  Lista kontuzji jest bardzo długa zważywszy, że bieganie angażuje co najmniej 200 mięśni w ludzkim ciele.
L
Las - nie mogłem się powstrzymać. Bieganie w lesie jest inne na nizinach i inne w górach. Na nizinach zimą po lesie ciągle można biegać, w górach nie bardzo... no chyba, że po drogach gdzie ma miejsce działalność leśników. Latem w lesie na nizinach towarzyszem biegów są chmary komarów, much i gzów, które skutecznie zachęcają do żwawego tempa i energicznego machania łapami. W górach jest z tym znacznie lepiej. Na nizinach pachnie sosną, w górach świerkiem i kwaśną buczyną.
Zarówno w górach jak i na nizinach bieganie w lesie, szczególnie nocą jest tajemnicze i budzi pierwotny, podświadomy lęk przed czającym się w ciemności jeszcze ciemniejszym charakterem.
Z drugiej strony dla szukających kontaktu z naturą,oferuje wszystko co najlepsze w najbardziej możliwy bezinteresowny sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz