niedziela, 2 kwietnia 2017

Półmaraton "Żywiecki" 02.04.2017 - Gdzie jest WODA ?!?

Wpadam na metę - gra muzyka, słońce zalewa południowym blaskiem żywiecki rynek, temperatura niemalże lipcowa. Konferansjer opowiada o konieczności nawadniania się "co najmniej łykiem wody co 10 minut" by się nie odwodnić...

Przed startem ten sam konferansjer opowiada podobne historie  - podkreśla znaczenie wody podczas biegu, szczególnie, że dziś pogoda jest dla biegaczy łaskawa aż za nadto.
Prawie 2000 zawodników zmierzyło się dziś z trasą półmaratonu, który jak na bieg "asfaltowy" jest dość trudny - oczywiście ze względu na ukształtowanie terenu.
Start przewidziano na godzinę 10.00 co uznaję za przejaw kultury Organizatora. Cywilizowana pora startu pozwalająca się wyspać i wejść w rytm dnia w naturalny sposób.
Pakiet odebrany dzień wcześniej nie powala i zawiera standardowo - koszulkę (można by pomyśleć o jakimś nowym atrakcyjnym wzorze), numer startowy i trochę ulotek promujących inne biegi.

Przed startem wspólna rozgrzewka na płycie rynku - swoją drogą przeprowadzona renowacja rynku w Żywcu, zamknięcie go dla zmotoryzowanego ruchu świetnie koresponduje z takimi imprezami.
Ustawiamy się  w strefach i równo "o czasie" ruszamy walczyć o "życiówkę". Pierwsze pięć km w tempie 5:12, drugie podobnie. Jest ok, jak tak dalej pójdzie zaatakuję 1:40 co było by dla nie dużym wyczynem, szczególnie na TEJ trasie. Mijam pierwszy punkt odżywczy, nie zatrzymuję się. Spory ruch, robi się korek - zwyczajnie szkoda mi czasu, tym bardziej, że mam swoją wodę. Czarny strój, który dziś założyłem daje mi się we znaki. Grzeje niemiłosiernie, a na niebie ani jednej chmury.
10 kilometr  -  zaczynają się dziać niepokojące rzeczy. Spada samopoczucie i to dramatycznie. Nie mogę złapać tchu, mam wrażenie jakbym miał się przewrócić... Na szczęście za chwilę kolejny punkt "odżywczy" Niestety jest takim tylko z nazwy. Z daleka widzę pusty pierwszy z dwóch ustawionych stołów. Wszyscy tłoczą się przy drugim, gdzie w chwili gdy do niego docieram pada tekst" WODA SIĘ SKOŃCZYŁA !!!" To chyba jakiś żart?! Skończyła się woda podczas imprezy firmowanej przez producenta wody !!! Podnoszę z ziemi rozdeptaną  0,5 l butelkę z wodą. To co komuś było niepotrzebne, mnie ratuje życie. Nawadniam się, i przez jakiś czas przechodzę do marszu. Tętno się uspokaja, wraca równy oddech.

Zaczyna się druga połowa, z każdym kilometrem jest bliżej do końca. Wciągam jednostkę glukozy, po kryzysie nie ma śladu. Biegniemy teraz przez lekko zacieniony teren, powiewa przyjemny wiatr.
15 kilometr, kolejny "punkt odżywczy". Piszę znów w cudzysłowiu bo powtarza się sytuacja sprzed "chwili" NIE MA WODY. Zawodnicy muszą sobie poradzić z pragnieniem, odwodnieniem, upałem i kolejnymi 6 km pozostającymi do mety. Wolontariusze nie kryją frustracji. Ci obsługujący 10.kilometr też soczyście komentowali zaistniałą sytuację. Dla mnie szczęśliwie nie ma to znaczenia bo ciągle mam ze sobą odrobinę wody, którą zabrałem ze startu. Dzielę się nią na trasie ze spragnionym kolegą.

Jeszcze jeden podbieg - ostatni i najgorszy bo odczuwam trudy dzisiejszego biegu. Po drodze dwa przypadki zasłabnięcia - jednego mijam na noszach na przedostatnim zbiegu, drugi pada na kilometr przed metą.

Ostatnia prosta to najbardziej żywy doping ze strony kibiców. Meta ! Medal. WODA !!! I konferansjer głosem śmiertelnie poważnym przestrzega by nie lekceważyć zapobiegania odwodnieniu. "Bo kiedy czujecie pragnienie, to już JEST ZA PÓŹNO !" Podobno była również jakaś pani dietetyk, która opowiadała o tym jak poważnie powinno się podchodzić do tematu.
W zeszłym roku Organizatorowi brakło medali dla wszystkich uczestników. To się zdarza, nic wielkiego, choć oczywiście lepiej mieć tą "nagrodę" za trud za linią mety. Przeproszono, medale dosłano, a chętni na powtórzenie trasy mogli liczyć na zniżkę. Brak medali to jednak nie to samo co brak wody na trasie w gorący dzień, co może zwyczajnie skończyć się źle, a co najmniej negatywnie wpłynąć na wynik zawodnika. Czyżby zapis w regulaminie
 "...o zdolności do udziału w w/w zawodach oraz przyjęciu pełnego ryzyka i konsekwencji udziału na własną odpowiedzialność."                                      
trzeba traktować dosłownie ???
Co w takim razie z wpisowym, które powinno pokrywać świadczenia, do których zobowiązał się Organizator ? Czy możemy liczyć na zniżkę w przyszłym roku ? Czy tak trudno przewidzieć ile wody będzie potrzebne podczas biegu? Czy tajemnicą była prognoza pogody lub liczba zawodników? Czy w Żywiec Zdrój zabrakło wody ???

To mógłby być świetny bieg. W 2015 roku zamieszanie było podobne -  wtedy na punktach brakowało kubków. W 2016 brakło medali, a start opóźnił się bo meta udawała start i na odwrót (kto był ten wie) w tym roku brakło wody. Niezła wpadka i sponsora, i organizatora. Dodatkowo, jest to impreza o Puchar Starosty. Czy Pan Starosta na pewno chce firmować swym urzędem imprezę obarczoną taką skazą?  Sława idzie w Świat, nawet ta zła. Co nas czeka za rok ? Od uruchomienia zapisów do startu mija kilka miesięcy. Może uda się zgromadzić odpowiedni zapas wody... :-)

2 komentarze:

  1. To był istny dramat ostatnie 6km przeżyłam na odwodnieniu oraz zawrotach głowy, takie sytuacje są niedopuszczalne z czasu 2godz zrobilam 2godz 22min bo myślałam że się przewrócę trase uwielbiam robię rekreacyjnie sama raz na miesiąc, a w biegu zoorganizowamym przez miasto uczestniczyłam pierwszy i raczej ostatni raz.Miała to być przyjemność a była to męka ma Saharze , polecam biegi z runners wody, owocow i izotoników nie brakuje a nawet jest gąbka z wodą!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak było dramat... brak wody ja na 16km wody rowniez nie dostałem na pytanie do pseudowojakow o wodę wzruszenie ramionami ...trudno biegnę dalej ale po przebiegnieciu 50 metrów nagle woda przyjechała żenada widzieliście kiedyś żeby na polmaraton ie ktoś się wracał ja tak właśnie zrobiłem ze zaspokoić pragnienie jeszcze raz żenada i nigdy więcej do zywca

    OdpowiedzUsuń